W czwartek byliśmy na ściągnięciu szwów. Średnio sobie ten młody chirurg poradził, walka z Michałem o to, by leżał nieruchomo to nie byle wyczyn, szczególnie, kiedy manipulują ci skalpelem przy szyi :/
Przeżyliśmy.
Kiedy w sobotę smarowałam Miśkową szyjkę, gdyż miał odparzenia po plastrach okazało się, że wewnątrz tkwi jeszcze jeden szew, a właściwie jego wewnętrzna część, nie wyjęta w czwartek.
Nie widziałam go wcześniej. Szyjka (blizna i obszar wokół niej) była zaczerwieniona i podrażniona po walce stoczonej w czwartek z panem doktorem.
Znowu izba przyjęć na ul.Traugutta we Wrocławiu.
Znowu strach w Misiowych oczkach.
Znowu trzymanie na siłę.
Znowu manipulowanie przy szyi.
Znowu ...
Wyjęto resztkę szwu.
Zastanawiam się, kiedy Michaś emocjonalnie dojdzie do siebie po tym wszystkim.
Przez 9 dni 20 razy był kłuty. Wenflony miał w każdym możliwym miejscu na rączkach, na stopach również. Pełno siniaków, bo żyły słabe, pełne zrostów.
Litry pobranej krwi, prześwietlono go na wskroś: rtg płuc, usg brzucha, usg szyi, badania pod kątem toxopazmozy, cytomegalii, mononukleozy, posiew z krwi, wymaz z gardła, morfologia z rozmazem ręcznym, wykładniki stanu zapalnego ... wszystko było ok poza tymi ostatnimi. Bardzo wysokie CRP i OB świadczyły o tym, że zżera Michała stan zapalny.
Co za dziadostwo spowodowało taki ostry stan zapalny węzłów chłonnych ???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz